Gdyby Od czwartku do niedzieli (De Jueves a domingo) ubrano w sztafaż kina choć trochę bardziej komercyjnego, moglibyśmy mieć do czynienia z oscarową nominacją. Cóż jednak z tego, skoro ten chilijski obrazek jest kwintesencją kina, które zwykło nazywać się dzisiaj nowohoryzontowym (notabene film Domingi Sotomayor Castillo zdobył w ubiegłym roku Grand Prix wrocławskiego festiwalu). A filmy tego rodzaju regularnie opatrzone bywają większą lub mniejszą dawką nieskażonej nudy. Oczywiście, można ten aspekt zawoalować epitetami w stylu kino kontemplacyjne, ambitne, artystyczne. Okej, niemniej kiedy ów skrajny artyzm metamorfuje kontemplację w półsen, a ambicją widza staje się metodyczne wyrywanie się z objęć Morfeusza, to chyba coś tu się ze sobą nie zazębia…
Ten przydługi, nieco dygresyjny wstęp w tej chwili biorę jednak w nawias. Bo chociaż Od czwartku do niedzieli to film głęboko w rzeczonym nurcie zanurzony, to jednocześnie pewnie się na jego powierzchni utrzymujący. Da się go po prostu oglądać bez podwójnej kawy przed seansem. Głównie ze względu na przyzwoitą reżyserską robotę.
Castillo przekonująco rozgrywa swój rodzinny dramat w oktawie dojmującego niepokoju. Ta istna melodia rozpaczy nastolatki bezradnie obserwującej upadek najbliższych – bezwzględnie, bo nieświadomie eksterminujących jej system wartości, obracających w ruinę fundamenty jej świata – wybrzmiewa smutnymi nutami piano. Forte są tu jedynie podskórne wybuchy z trudem skrywanego bólu. Wszystko to w takt przewrotnego kina drogi – nie zmieniają się bowiem bohaterowie, a dziecięca rzeczywistość, coraz bardziej odrealniona, coraz bardziej obca, niespokojna, niepewna.
Ta filmowa zaś zyskuje najwięcej dzięki młodziutkiej, świetnie poprowadzonej Santi Ahumadzie, której występ nosi znamiona małej kreacji. A także na poły intymnym i zdystansowanym zdjęciom, z wyczuciem tworzącym nastrój żalu i pustki. Niezły film. Smutny film. Więc czemu, cholera, przez większość czasu nudny film?
Moja ocena: 6/10
(Santi Ahumada, kadr z filmu Od czwartku do niedzieli, źr. Filmweb)