A jednak! W którymś z poprzednich wpisów zarzekałem się, że nowego „Bonda” zobaczę co najwyżej po premierze DVD. Obietnice spaliły na panewce i „Skyfall” zostało odhaczone dzień przed końcem roku. Wrażenia? Jak najbardziej pozytywne. Na ile to zasługa samego filmu, a na ile towarzystwa, w którym przyszło mi go obejrzeć, mógłbym polemizować 😉 Niemniej dwudziesta trzecia odsłona przygód Agenta Jej Królewskiej Mości to film bardzo przyjemny, ale niewiele więcej. A już z pewnością nie podchodzi pod nadaną mu przez niektórych krytyków rangę arcydzieła.
„Skyfall” to realizacyjny majstersztyk z praktycznie pewnymi oscarowymi nominacjami – jeśli nie wygranymi – w kategoriach technicznych. Ale także film świetnie poprowadzony – w zawrotnym i, co ważne, równym tempie już od pierwszej sekwencji i teledyskowej czołówki. Sam Mendes potwierdza swój nieprzeciętny talent narratorski, przetykając przy tym liczne sceny akcji charakterystycznymi dla bohaterów jego filmów rozterkami pod tytułem „ja kontra ja”, kilkoma fabularnymi wpadkami i szeregiem odniesień do starych filmów o Bondzie. Craig jako styrany i starzejący się (!) 007 po raz kolejny sprawdza się znakomicie, Dench także wygrywa na wszystkich frontach, mając ze wszystkich „Bondów” najwięcej do zagrania i nawet przez moment nie tracąc dystansu. Prawdziwym objawieniem jest jednak Javier Bardem, który teatralnie przerysowaną rolą antagonisty Silvy, swoistym rewersem kreacji Antona Chigurha z „To nie jest kraj dla starych ludzi” (2007) braci Coen, potwierdza, że jest jednym z największych aktorów swojego pokolenia na świecie.
„Skyfall” nie urzekł mnie tak, jak większości recenzentów z polskich mediów, ale i nie rozczarował. Niezobowiązująca, bardzo dobra rozrywka, świetnie wieńcząca udaną trylogię (choć to pewnie nieprzesądzone, biorąc pod uwagę wpływy ze sprzedaży). I tyle.
Moja ocena: 7/10
(Daniel Craig, kadr z filmu „Skyfall”, źr. Filmweb)
Zazwyczaj do filmów o Bondzie byłam nastawiona sceptycznie, a na „Skyfall” poszłam nie z własnej woli, jednak po obejrzeniu byłam mile zaskoczona. To dobry film i zasługuje na taką ocenę. Zgadzam się z Twoją recenzją.
Możemy informować się o nowych notkach?
Pozdrawiam, True-Villain.blog.pl